Istnieją w praktycznie każdej branży. Medyczne, ślubne, rolnicze, militarne czy piwne. Targi. Z jednej strony, nawiązują do tradycyjnej formy handlu, a z drugiej – czy wciąż jeszcze mają ogromny potencjał, szczególnie w dobie Internetu.
Są organizowane w stolicach krajów jak i w mniejszych miastach. Na ich potrzeby wynajmuje się duże sale, opery, stadiony, a nawet buduje się osobne hale. Targi branżowe przyciągają przedsiębiorców oraz ich potencjalnych kontrahentów i klientów. Współcześnie będą szefem dużej firmy trudno walczyć o pozycję branżowego lidera bez udziału w przynajmniej części z tego typu wydarzeń.
Organizacja targów stanowi osobny rodzaj działalności. Istnieje wiele wyspecjalizowanych firm, które wynajmują przestrzeń, prowadzą intensywną promocję (plakaty, lokalne media, media społecznościowe), kontraktują gwiazdy (np. celebrytów w roli prowadzących lub ekspertów dyskutujących w ramach specjalnego panelu). Wreszcie, pobierają pieniądze od wystawców. I często są to niemałe kwoty.
Jednak musimy wiedzieć, że w latach 80-tych i 90-tych nawet w średniej wielkości miastach organizowało się konkurencyjne targi w podobnym czasie – na przykład szkolne, sprzętu AGD czy ogrodowe teraz już to jest niemożliwe, po prostu brak chętnych do odwiedzania.
Po mojej własnej analizie statystyk z tabeli stwierdzam, że Niemcy są bezkonkurencyjnie numerem jeden na świecie pod względem ilości organizowanych targów międzynarodowych. Nie ma innego państwa na świecie z tak innowacyjną i zróżnicowaną tematycznie ofertą imprez targowych. Co roku w Niemczech odbywa się około 130 międzynarodowych targów, w których bierze udział nawet 180 tysięcy wystawców i około 10 milionów osób zwiedzających stoiska wystawiennicze. Spośród zwiedzających według „oficjalnych statystyk” około 25% to goście z zagranicy
Przyjmijmy, że prowadzisz działalność gospodarczą. Żeby było ciekawiej: w Internecie. Masz w nosie świat offline? Błąd, błąd i jeszcze raz błąd! Podstawową korzyścią z udziału w targach jest możliwość spotkania się w świecie rzeczywistym. Poznajesz konkurencję i jej produkty. Dostrzegasz, kto stoi za tym fajnym fanpage’m, kto jest liderem w wynikach wyszukiwania Google, a kto prowadzi legendarny sklep z drugiego końca Polski. Możesz podejść i porozmawiać, wymienić się opiniami i kontaktami. Utrzymywanie nieformalnych, dobrych relacji z mniej lub bardziej bezpośrednią konkurencją generuje więcej szans niż zagrożeń.
W niektórych branżach, na przykład medycznej czy informatycznej, spotkanie na targach to okazja do niewinnego podpatrzenia lepszych i nowocześniejszych produktów konkurencji. Nagle okazuje się, jak technologia za kilkaset tysięcy albo kilka milionów złotych prezentuje się i funkcjonuje naprawdę.
Im większe targi i położone w lepszej lokalizacji, tym więcej wystawców chcących zaprezentować swoją ofertę, a tym samym większe zainteresowanie mediów oraz potencjalnych odwiedzających.
Możesz być królem mailingowych subtelności i facebookowych komentarzy, jednak spotkanie oko w oko z klientem na klasycznym „straganie” weryfikuje większość umiejętności komunikacyjnych. Zagadnienia interpersonalne i niewerbalne odgrywają tu pierwszorzędną rolę. Właśnie dlatego tak wiele profesjonalnych firm wkłada wysiłek w to, żeby ich stoisko wyróżniało się na tle innych.
Dla niemieckich przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 10 osób targi są podstawowym źródłem kontaktu B2B i ważnym elementem pozyskiwania nowych zamówień.
Zadanie wydaje się arcytrudne. Kilka, kilkanaście metrów kwadratowych przestrzeni – jak ją wykorzystać? A jednak, tak często zachwycamy się namiotami, stoiskami, punktami, boxami na targach. Klienci, poruszając się wśród zatłoczonych alejek, zapamiętują wyłącznie te najlepsze (i najgorsze…) miejsca. Średniacy odpadają w przedbiegach.
Niektórzy przedsiębiorcy podważają sens udziału w targach. Faktycznie, na przykład dla mikroprzedsiębiorców wydanie lekką ręką kilkuset czy kilka tysięcy złotych bez żadnej pewności choćby częściowego zwrotu nie jest opłacalną perspektywą. Pytanie jednak, czy samo „zaistnienie” nie zaowocuje klientami powracającymi już na co dzień. Z taką perspektywą na targi udają się choćby sklepy ślubne czy rękodzielnicze. Może uda się sprzedać kilka produktów, ale głównie chodzi o to, żeby klienci poznali i powracali do salonu lub sklepu internetowego.
Elementem wyróżniającym targi w Niemczech jest ich międzynarodowość. Przeglądając firmy wykupujące powierzchnię często widzimy, że większość (około 60%) wystawców pochodzi z zagranicy, i tutaj kolejna statystka, że odnośnie zwiedzających to w około 70% są oni z Europy a około 30% z „reszty świata”.
Idea targów jest równie pradawna jak sam handel. Od regularnych, osiedlowych targowisk – tych, na których kupujemy owoce, warzywa czy starszyznę – targi różnią się elitarnym, branżowym, bardziej profesjonalnym charakterem.
Znakomity przykład stanowią poznańskie targi, które są rozpoznawalne nie tylko w każdym zakątku Polski, ale również poza jej granicami – Międzynarodowe Targi Poznańskie największy organizator targów w Europie Środkowo-Wschodniej. Pierwsze MTP odbyły się już w 1921 roku, włączając się w awangardę nowatorskiego i profesjonalnego podejścia do handlu. Lata 60. i 70. XX wieku to gwałtowny rozwój wydarzenia i rozbijanie go na coraz bardziej specjalistyczne i branżowe edycje. Dziś słynne hale MTP przyciągają kolejne pokolenia, a targi odbywają się w całej Polsce, stając się okazją do spotkania producentów, usługodawców, mediów i konsumentów.
Jeśli zastanawiasz się nad udziałem w targach, pamiętaj o:
- rachunku zysków i strat (materialnych i wizerunkowych) przed podjęciem decyzji;
- przygotowaniu specjalnej oferty na konkretne targi;
- budowaniu relacji z konkurencją oraz klientami;
- włączeniu się do promowania targów w mediach społecznościowych;
- stworzeniu ciekawego, atrakcyjnego, nietuzinkowego stanowiska, które przyciągnie jak najwięcej osób.
